czyli przez ośnieżone
"Alpy" na najgorętsze miejsce na ziemi ------------------------
Po kolejnej zimnej nocy w parku w Kerman czekała mnie
następna wycieczka. Ten sposób zwiedzania okolic
sprawdził się
dzień wcześniej podczas wypadu do Rayen i Bam, więc bez wahania
wykupiłem następną objazdówkę. Tym razem w okolice Mahan i
na
pustynię Lut gdzie zanotowano najwyższą temperaturę na Ziemi.
Pierwszy przystanek to ogród Shazdeh(Shahzadeh)czyli
ogród książęcy, w okolicy miasta Mahan. Irańczycy kochają
takie
miejsca i straszliwie się nimi "podniecają". Ze względu na święta
Nowrooz odwiedzajacych było bardzo dużo. Na mnie ogród nie
zrobił jednak zbyt dużego wrażenia. Zapewne miesiąc
później, kiedy
kwitło by więcej krzewów i kwiatów to byłoby
ładniej, ale
tak to jednak bez szału :) W sumie najfajniesze były góry
otaczające to miejsce :)
Ogród Shazdeh to jeden z przykładów
pięknych perskich
ogrodów. Został zbudowany ok. 1850 roku i powiększony ok.
1870
roku.
Na zwiedzanie mieliśmy aż półtorej godziny, choć 30
minut
byłoby aż nadto. Więc wyszedłem sobie z ogrodu i skierowałem się w bok
w celu obfotografowania okolicznych gór.
Przyznam, że czerwień pustyni z bielą śniegu zrobiła na mnie
niesamowite wrażenie.
Koło ogrodu rozłożyło się dużo stoisk z różnościami. Można
też było pojeździć na wielbłądzie.
Ostatnie ujęcie bramy wejściowej z górami i jedziemy do
Maham i mauzoleum Shaha Nematollaha Vali.
Shah Nematollah Vali był poetą i mistykiem. Żył w XIV i XV wieku. Zmarł
w 1431 roku w wieku ponad 100 lat. Pięć lat później
wzniesiono
na jego cześć kaplicę, która przez lata zmieniłą się w
pokaźny kompleks budowli i ogrodów.
Wnętrze kaplicy głównej
A to już pięknie ozdobione wnętrze niewielkiego pomieszczenia, w
którym na 30 dni zamykali się pątnicy w ramach pokuty i
oczyszczenia
Ciekawe zdobione drzwi
...i dywan z napisem, że został wykonany specjalnie dla tego miejsca.
Wieże prezentują się iście bajkowo...
------
Po obiedzie, który również był wliczony w cenę
wycieczki,
ruszyliśmy w kierunku miasteczka Shahdad, gdzie zaczynała się pustynia
Lut (Dash-e Lut). Nie spodziewałem się jednak, że po drodze będziemy
mjali pasmo górskie wysokości Alp (najwyższy niedaleki
szczyt ma wysokość prawie 4300 m.n.p.m...) Ośnieżona przełęcz
robiła
niesamowite wrażenie. Ogólnie trasa między Mahanem a Shahdad
jest przeciekawa - zaczyna się w mocno pustynnym miejscu jakim są
okolice Mahan, prowadzi pod górę, żeby przebić się przez
góry długim tunelem i wyjechać wśród leżącego
śniegu (zdjęć nie mam bo się nie zatrzymaliśmy :( ).
W Shahdad zeszliśmy do wielkiego zbiornika na wodę.
Zbiornik jest olbrzymi, a ściany zdradzają nam ślady różnych
poziomów magazynowanej wody.
Od Shahdad udaliśmy się w kierunku pustyni. Ta zima i wiosna w
Iranie były mocno deszczowe więc można było zobaczyć trochę popękanego
błotka :)
Pod powierzchnią pustyni znaleźć można system kanałów,
którymi płynie woda z pobliskich gór.
----------
I tak oto dotarliśmy do najważniejszego punktu tego dnia. Ten fragment
pustyni Lut nazywany jest Kaluts, choć irańczycy mówią na
niego
Shahdad (nazwa pobliskiego miasta), a słowo kaluts określa po prostu
piaskowcowe ostańce.
Jadąc w to miejsce zastanawiałem się, czy będzie tam ładniej niż na
pustyni Wadi Rum w Jordanii. I nie było :) Zapewne jakbym miał więcej
czasu i mógł pochodzić/pojeździć po większym terenie to
Kaluts zrobiło by na mnie większe wrażenie. Ale i tak było ładnie :)
Ciekawe połączenie - pustynia i ośnieżone szczyty...
To białe to nie śnieg :) To sól.
A tak bawią się Irańczycy, kiedy mogą :)
Pustynia Lut to najgorętsze miejsce na ziemi - satelita NASA zmierzył
tam prawie 71 stopni Celsjusza! Jak ja tam byłem to było jakieś 20 :)
Ale takie przyjemne 20 - można było latać bez koszulki. Na zwiedzanie
okolic mieliśmy tylko półtorej godziny, więc naprawdę "latałem"
żeby zobaczyć jak najwięcej :)
Na
wycieczce poznałem Ahmada i Siavasha. Rozmawialiśmy o wielu
rzeczach, między innymi o tym, że bardzo lubią polskie kino - w
szczególności Kieślowskiego i Wajdę. Dzięki ich uprzejmości
mogłem się wykąpać w ich hotelowym pokoju, co wymagało wcześniejszego
zapytania się na recepcji, czy taka możliwość w ogóle wchodzi w
grę. Kąpiel sprawiła mi niezwykłą przyjemność, gdyż od Tabrizu, czyli
jakichś 4 dni chlapałem się jedynie wodą w umywalce w parku... W
międzyczasie Ahmad zadzwonił na dworzec i załatwił mi bilet na autobus
do Bandar Abbas nad Zatoką Perską. Chciałem pędzić na południe w
poszukiwaniu cieplejszej pogody. Tam podobno zawsze jest pewna, tak mi
mówiono. A co się okazało... to już w następnej relacji :)